poniedziałek, 19 marca 2012

Pierwszy dzień wiosny

Pogoda za oknami nie pozostawia złudzeń, przyszła wiosna. Miasteczko również z wolna budzi się do większej aktywności. Przez ostatnie półtora miesiąca wiele się nie wydarzyło w życiu publicznym w żadnym wymiarze. Co prawda odbyła się konferencja naukowa i obchody rocznicowe bitwy pod Stoczkiem ale te również przełomowe nie były. Krążąc od Kajfasza do Annasza dało się wyczuć pewne napięcie co do palmy pierwszeństwa przy organizacji obchodów. Nie ma sensu wdawać się w szczegóły ale sytuacja wygląda w ten sposób, że Gmina ma chęci i możliwości a Miasto (nie)chęci do tego żeby chęci miała Gmina.
Pamiętam jak zapowiedziałem, że na kalendarzu Stoczka umieścimy zdjęcie pomnika spod Zgórznicy i pewne obrzydzenie, że równie dobrze możemy sobie zamieścić Wawel...No więc pozostając w tej ciasnej konwencji muszę z przykrością stwierdzić, że władze Krakowa dopuściły się sabotażu na miejsce tak bliskie każdemu Polakowi. Otóż, w dniu wspomnianej konferencji (14.II) do pomnika w żaden sposób nie można było bezpiecznie dotrzeć. Było to spowodowane przepastnymi zaspami śniegu, średnio to tak wyglądało, zważywszy, że zaproszeni goście musieli z kwiatami obrócić się na pięcie, a wystarczyło poświęcić kilka minut na odśnieżenie. Na ten temat miał pierwotnie powstać oddzielny post, ale materiał fotograficzny przepadł.
Do kolejnych sztuk Młodzieżowego Teatru pod przewodnictwem księdza Chacińskiego już przywykliśmy. Trzeba oddać królowi, (i królowej;), to co królewskie i stwierdzić, że jakość jest coraz lepsza, można rzec pełen profesjonalizm. Recenzje ostatniego spektaklu rozbijają się o coś pomiędzy cudowne a fantastycznie. Nie chcę absolutnie nikomu umniejszać, ale moim marzeniem jest aby ten poziom został utrwalony. Nie jest trudno coś zdobyć, sztuką jest to utrzymać.
Przy okazji szalejącego w mediach antyklerykalizmu i sporach na temat funduszu kościelnego warto zadać pytanie czy część budżetu MOK nie powinna być przekazana Parafii. Nie sieję wiatru, ale takie pytanie samo się nasuwa...Może nie wprost, ale pośrednio tę sprawę wywołał Radny Paweł Walecki w nieco publicystycznym wtręcie w ostatnim Tygodniku Parafialnym, podkreślając że MZT nie ma żadnych dotacji a do tego nie jest w żaden sposób sformalizowany.


Ostatnio przypomniałem sobie, że jest jedna sprawa o której zapomniałem a warto do niej wrócić. Chodzi dokładnie o sytuację o której mowa tutaj.
Jednak napiszę do "Było nie minęło.." bo raz, że pojawiły się nowe fakty, a dwa w programie kopią po wielekroć "Łosia" więc może się skuszą.

8 komentarzy:

  1. Skoro wiosna,skoro dłużej świecące słońce, skoro więcej pozytywnej energii w przyrodzie - to może i w Stoczku warto skupić się na działaniach pozytywnych, wzmacniających naszą społeczność. Zamiast, za przeproszeniem marnować naszą społeczną energię na szukaniu dziury w całym.
    Tak więc idąc tym tokiem myślenia skomentuję niektóre z wątków Twojego wpisu.

    "Co prawda odbyła się konferencja naukowa i obchody rocznicowe bitwy pod Stoczkiem ale te również przełomowe nie były. Krążąc od Kajfasza do Annasza dało się wyczuć pewne napięcie co do palmy pierwszeństwa przy organizacji obchodów."

    Ja nie oczekiwałam po obchodach kolejnej rocznicy bitwy pod Stoczkiem żadnego przełomu politycznego, czy finansowego. Dlatego spokojnie mogę się cieszyć z tego, że znowu zostały godnie uczczone, choć to nie była okrągła orderowa rocznica. I mniej jest dla mnie ważne, kto akurat teraz zrobił dobrą robotę, ważniejsze jest dla mnie, że ta dobra robota została zrobiona dla dobra całej naszej lokalnej społeczności.
    Szczerze gratuluję koleżankom i kolegom z gminy Stoczek, że zorganizowali tak ciekawą i udaną sesję popularno-naukową.
    Bo przecież chyba nie zrobili jej tylko dla promocji swojej gminy, ale dla potwierdzenia tezy, że nasza, szeroko rozumiana społeczność - zawsze ceniła i nadal ceni pamięć narodową?

    A teraz, także bez zawiści, za to z dużą radością - przejdę do dokonań Młodzieżowego Zespołu Teatralnego. Już niejednokrotnie pisałam, że bardzo mi się podoba działalność, którą wykonuje ten zespół animowany przez księdza Krzysztofa.
    Pisząc bardziej konkretnie (i kierując się Twoim tokiem myślenia w stronę koniecznego rozdzielania zasług), pozostaje mi się cieszyć, że chyba jeszcze długo na jego przykładzie nie będę musiała zastanawiać się nad tym, dlaczego sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.;)
    Przed tym zespołem widzę dużą przyszłość: rozwija się z każdym przedstawieniem tak bardzo, że zastanawiam się, jak szybko przeorientuje się od burleski ("zielony spektakl "Ziarnka") - np. w stronę Grotowskiego czy Szajny.
    Z niecierpliwością czekam na ich następne spektakle.

    "Przy okazji szalejącego w mediach antyklerykalizmu i sporach na temat funduszu kościelnego warto zadać pytanie czy część budżetu MOK nie powinna być przekazana Parafii".
    Ja tam się nie znam, dlatego nie rwę się do rządzenia. Czasami mi się zdarza głośno myśleć, nie zważając na konsekwencje.
    Dlatego też zamyślę się tutaj na problemem, ile zyskałaby Parafia i ile zyskaliby Parafianie przejmując roczny budżet i roczną działalność naszego siermiężnego niedoskonałego MOK-u.
    W BIP piszą, że to tylko 67000 rocznie: i na utrzymanie budynku, i na wynagrodzenia, i na całą działalność.
    Gdzieniegdzie za taką forsę nie opłaciłoby się nawet posprzątać, o zrobieniu czegokolwiek nie wspominając... ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Możemy rozpętać namiętną dyskusję na temat funkcjonowania MOK, ale nie widzę w tym najmniejszego sensu. W pierwszej polskiej encyklopedii pod hasłem "koń", można było znaleźć wytłumaczenie: "jaki jest koń każdy widzi...". Parafrazując, jaki jest MOK widać gołym okiem.
    Nie jest tak, że taki MOK jest unikatowy w skali ogólnopolskiej, wystarczy zajrzeć tuz za miedzę, do Wodyń, gminy wiejskiej....
    Hmmm, ja nie mam obowiązku, tak jak Ty to nazywasz działać aby wzmacniać lokalną społeczność te zadania tak jakby ciąża na innych osobach, nie chcę wychodzić przed orkiestrę.

    Co do Parafii i podziału środków... Kluczowa jest tu odpowiedź kto więcej robi dla społeczności w ramach zakresu obowiązków MOK, lub GOK bo on też nie jest z boku...No i tu odpowiedź nie jest jednoznaczna, choć ja uważam że więcej robi Parafia, (Gazetka, MZT, KSM, konkursy literackie i turnieje sportowe, wycieczki, bibliotekę chyba też mają, itd), więc te pieniądze, owe 67 tys byłyby swoistym handycapem pozytywnego spożytkowania...
    No ale to moje spostrzeżenia luźne pod którymi podpisuję się imieniem i nazwiskiem, do czego zachęcam również Ciebie. Szczerość w naszym mieście to norma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałeś: <>
    Dziś już mało w Stoczku widać nawet rachitycznych chabet, o rączych rumakach nie wspominając, ogólnie więc mało kto widzi jaki jest koń.
    Natomiast także w dzisiejszym Stoczku jest silna grupa tych, którzy w każdym stworzeniu kopytnym chce widzieć jeśli nie diabła - to przynajmniej wielbłąda. ;)
    I tu przechodzimy do podpisywania się imieniem i nazwiskiem. Ty wybrałeś taką drogę wyrażania swoich opinii. I OK, nawet wyrazy szacunku za odwagę.
    Natomiast ja jestem zdania, że Sieć dzięki walorowi pozornej anonimowości - daje szansę na dowiedzenie się, co ludzie naprawdę myślą.
    Już wyjaśniam - jestem świadoma tego, że anonimowość w sieci jest pozorna, bo osoby tu piszące zawsze można zidentyfikować. Najłatwiej w tym względzie mają uprawnione organy śledcze, bo po prostu nie tylko potrafią podejrzanego zidentyfikować, ale też mają do tego prawo. Ale te organy nie kwapią się do takich śledztw bez mocnych podejrzeń o łamanie prawa, bo przepraszanie za przekroczenie kompetencji jest wstydliwe, a czasami też kosztowne.
    Zidentyfikować kogoś piszącego anonimowo mogą też np. niektórzy pełnosprytni informatycznie gimnazjaliści. Dokładniej pisząc - taki pełnosprytny potrafi zidentyfikować komputer, z którego pisano, bo identyfikacji osoby która pisała nawet policji i prokuraturze nie zawsze się udaje.
    Najczęściej jednak w Sieci próbuje się rozpoznać osoby ukryte za nickami przez wyławianie pewnych unikatowych cech: a to treści wpisów, a to stylistyki czy też interpunkcji. Przyznam szczerze, że samej mi się to zdarzało - to jest chyba ludzkie, że chcemy wiedzieć, z kim mamy do czynienia.
    To wszystko nie zmienia to mojego głębokiego przekonania, że (pozorna!) anonimowość w Sieci jest, moim zdaniem, walorem, a może nawet pewną wartością.
    Ta pozorna anonimowość daje szansę na w miarę szczerą wymianę informacji, także informacji zwrotnych. Daje szansę na głębsze dotknięcie problemu dyskusji. Nawet, gdy jest anonimowa jednostronnie. I tu jako przykład dam Pytania do Wójta i odpowiedzi na te pytania na oficjalnej stronie zaprzyjaźnionej Gminy Stoczek Łukowski http://www.stoczeklukowski.pl/index.php?dzial=odpowiedz&lan=pl
    Wójt (podpisany imieniem i nazwiskiem, funkcją, oświadczeniem majątkowym dostępnym na BIP-ie i innymi danymi - odpowiada nawet na trudne i niewygodne pytania anonimowych obywateli.
    Można..?
    Można!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, zapomniałam się podpisać :(
    Pozdrawiam
    kurka

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o Wójta, to owszem odpowiada na pytania, ale najwyraźniej tylko te na które chce odpowiedzieć. Pytania przed publikacja są weryfikowane przez administratora w tym przypadku Wójta.
    Anonimowe komentarze absolutnie nie są czymś złym. Czasami jednak lepiej dobrać argumenty i fakty do osoby która się zna, to znacznie upraszcza merytoryczną dyskusję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Możliwe, że na na oficjalnej stronie gminy, która jest tejże gminy wirtualną wizytówką - wpisy są pod specjalnym nadzorem. Gdyby tak nie było, to czytalibyśmy tam pewnie sporo niecenzuralnych wypowiedzi i dużo większą kupę żółci wylewanej tylko dla ulżenia piszącemu, a nie w celu rozwiązania problemu.
    Nie chce mi się odszukiwać w archiwach "pytań do wójta" stosownego linku, ale pamiętam, że kiedyś tam padło wiele niewygodnych pytań, na które wójt odpowiedział. Dam przykład pytań o zarobki gminnych urzędników i kierowników gminnych instytucji.
    I tych pytań nie skasowano, wójt na nie odpowiedział.

    A u nas, w Mieście Stoczek - za grzech śmiertelny uważa się stwierdzenie faktu, że na roczne wynagrodzenia niektórych kierowników jednostek organizacyjnych - nasze Miasto wydaje więcej, niż na całoroczne budżety innych jednostek.

    Uważam, że w Sieci trzeba dobrać argumenty do problemu, a nie tworzyć domniemane fakty do domniemanych osób stojących za nickami wyrażającymi niewygodne opinie.

    Dlatego tym swoim wpisem odnoszę się do problemu sensownego dysponowania naszymi publicznymi pieniędzmi, a nie do którejkolwiek z osób opłacanych sowicie za swoją pracę na kierowniczym stanowisku w miejskiej instytucji. Nikomu nie zazdroszczę pracy i wynagrodzenia za nią. Zapewne tak jest, że w naszym mieście za dobrą pracę przynajmniej niektórzy ludzie dostają dobre wynagrodzenie. I na zdrowie!

    Ale wkurza mnie fakt, że ci, co dysponują naszymi publicznymi pieniędzmi - do zdychającej z głodu z miejskiej chabety nagle mają pretensje, że nie jest Pegazem...

    Pozdrawiam
    kurka

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeszcze jeden argument za (pozornie!) anonimową dyskusją w Sieci.
    W realnym Stoczku nie ma miejsca na dyskusję, swobodną na wymianę poglądów, na wypracowanie rozwoju w drodze wymiany argumentów.
    W realnym Stoczku każdy z nas jest ograniczony w myśleniu i działaniu choćby pełnionymi rolami społecznymi, zobowiązaniami rodzinnymi, uprzedzeniami żywionymi do osób za "grzechy" ich pradziadków, itp.
    A Sieć jest enklawą wolności, w której nikt nikomu nie może nic nakazać (np. robienia zdjęć na pogrzebie).
    W Sieci po prostu możemy myśleć i wyrażać swobodnie swoje przemyślenia.
    I zmienić je tylko i wyłącznie pod naciskiem trafnych argumentów.
    Jak na wolnych ludzi przystało.

    Pozdrawiam
    kurka

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałeś wyżej: "Możemy rozpętać namiętną dyskusję na temat funkcjonowania MOK, ale nie widzę w tym najmniejszego sensu."
    Ja widzę sens tej dyskusji, więc włączę się nią podpierając się cytatem ze znanej piosenki Młynarskiego:
    http://www.youtube.com/watch?v=RserHfKFzds
    "Róbmy swoje, pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje, póki jeszcze ciut się chce,
    W myśleniu sens, w działaniu racja,
    Próbujmy więc, a nuż fundacja - wystrzeli,
    Róbmy swoje, może to coś da? Kto wie?...

    Ukształtowała nam się raz opinia mówiąc - Kurczę,
    Rozsądku krztyny nie ma w was,inteligenty twórcze.
    Na łeb wam wali się ten kram,aż sypią się zeń drzazgi,
    O skórze myśleć czas, a wam - wam w głowie wciąż drobiazgi.
    Opinia sroga to, że hej, odpowiadając przeto jej:

    Róbmy swoje, pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje, bo dopóki nam się chce,
    Drobiazgów parę się uchowa:
    Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego
    Róbmy swoje, może to coś da? Kto wie?...
    Róbmy swoje, a ty, Widzu, brawo bij,
    Róbmy swoje, a ty nasze zdrowie pij,
    Niejedną jeszcze paranoję
    Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani,
    Róbmy swoje, żeby było na co wyjść!"

    Pozdrawiam
    kurka

    OdpowiedzUsuń